Wybór kardynała Wojtyły na papieża dokonany 16 października 1978 r. dla wielu osób na świecie (i dla mnie także) był wielką niespodzianką i wydarzeniem wręcz nadzwyczajnym. Kardynałowie podejmując taką decyzję dali również sygnał polityczny. Po raz pierwszy wybrali papieżem przedstawiciela Kościoła z ówczesnej komunistycznej Polski, człowieka, który już od wielu lat był w świetle reflektorów z racji walki prowadzonej przeciwko ideologii ateistycznej i totalitarnej.
Że elekcja Jana Pawła II była decydującym sygnałem o politycznym znaczeniu dla całego świata, stawało się coraz lepiej widoczne z każdym rokiem pontyfikatu. Od samego początku Wojtyła zajął bardzo jasne stanowisko odnośnie wszystkich kwestii dotyczących praw człowieka i okazał się niezłomnym wojownikiem o sprawę wolności. Jego postawa wynikała niewątpliwie również z doświadczeń osobistych zdobytych najpierw, w latach czterdziestych, w czasach hitleryzmu, a potem w okresie władzy reżymu komunistycznego w Polsce.
Pamiętam wiele pięknych i ważnych rozmów z Janem Pawłem II. Poznałem go, kiedy był jeszcze kardynałem w Krakowie, w czerwcu 1977 r. podczas wizyty w Moguncji na zaproszenie kardynała Hermanna Volka. Wielkie wrażenie wywarły na mnie wtedy jego energia i otwartość, lecz również rozległa znajomość życia duchowego w Niemczech, naszej filozofii i historii.
Z tym wspaniałym człowiekiem, który widział daleko również w sensie politycznym, łączyła mnie, poza wieloma innymi rzeczami, również wizja przyszłości Europy. Mieliśmy takie samo zdanie dotyczące znaczenia Europy dla przyszłości naszych krajów i dla pokoju i wolności całego kontynentu. Jan Paweł II, nawiązując do krzyża i do tradycji chrześcijańskiej w Europie podkreślał, że jest ona przede wszystkim wspólnotą wartości i kultury.
Wkładu Jana Pawła II w upadek komunizmu nie sposób przecenić. Papież odegrał decydującą rolę w doprowadzeniu do upadku Muru berlińskiego i do pokojowego przezwyciężenia w latach 1989-1990 podziału Niemiec i Europy. My Niemcy, wspominamy z wdzięcznością również jego wizyty w roku 1980 i 1987 oraz, po zjednoczeniu Niemiec, w 1996 roku.
Pamiętam, jakby to było wczoraj, wieczór 23 czerwca 1996 r. Po wschodniej strony Bramy Brandenburskiej z okazji wizyty papieża zorganizowano manifestację. Idąc w tamtym kierunku razem Papieżem przeszliśmy przez Bramę z Zachodu na Wschód. Papież ujął mnie wtedy za rękę i powiedział: „Panie Kanclerzu, to wielka chwila w moim życiu. Ja papież z Polski stoję z Panem, kanclerzem Niemiec przy Bramie Brandenburskiej i Brama ta stoi otworem. Mur runął! Berlin i Niemcy nie są już podzielone, a Polska to wolny kraj”.
My Niemcy i Europejczycy, a razem z nami wiele innych osób na świecie, mamy wiele powodów, by żywić wdzięczność dla tego nadzwyczajnego człowieka. Był papieżem w prawdziwym tego słowa znaczeniu: Pontifex to budowniczy mostów. Od wieków w Kościele nie było tak wybitnego papieża. Kanonizacja Jana Pawła II ma również znaczący wymiar symboliczny, kiedy świat, a w szczególności Europa znalazły się w trudnej sytuacji.
Nie bez znaczenia jest dziś też fakt, że wraz z Wojtyłą ogłoszony zostaje świętym również inny ważny papież: Włoch Jan XXIII. W jego zdaniu, które ja chętnie powtarzam: „Janie, nie traktuj się zbyt poważnie” kryje się mądre przesłanie: kto sprawuje odpowiedzialne funkcje i władzę nie powinien nigdy widzieć siebie samego jako miarę wszystkich rzeczy.
Miejmy nadzieję, że kanonizacja tych dwóch papieży będzie znakiem dla nas wszystkich i wskazówką dla tych, na czyich barkach spoczywa dziś polityczna odpowiedzialność. Ich zadaniem jest dokończenie uświadamiania Europie wspólnej odpowiedzialności za pokój i wolność. Nie powinni też zapominać, że również Rosja jest częścią naszej Europy. Nie tylko z racji położenia geograficznego, lecz również w imię swojej historii i kultury.
Tłum. Anna T. Kowalewska
©Wszystkie prawa zastrzeżone
© RIPRODUZIONE RISERVATA